Niesamowity wysyp dronów, jaki nastąpił w Ukrainie zadziwił wszystkich. Przede wszystkim wykorzystuje się niezwykle tanie amatorskie w gruncie rzeczy aparaty komercyjne, kupowane masowo na portalach sprzedażowych, głównie w Chinach, które opanowały niemal 80 % rynku komercyjnych dronów.
Najczęściej stosuje się tzw. quadrocoptery, wyposażone w kamerę i wykorzystujące bezpośrednie łącze radiowe lub nawet internetowe z operatorem, wyposażone w system GPS pozwalający na automatyczny powrót na miejsce startu w przypadku zerwania łączności. Wspomniane aparaty są używane najwięcej do prowadzenia rozpoznania wizualnego kamerą cyfrową, ale także zrzucają one ładunki bojowe lub są stosowane do bezpośrednich „samobójczych” ataków na ważne, wykryte cele. Do tego ostatniego zadania są najczęściej wykorzystywane drony z tzw. systemem FPV – First Person View, czyli takie w których operator ma widok z kamery taki, jakby zajmował miejsce w dronie, dzięki specjalnym goglom zakładanym na oczy, by odizolować operatora od widoku zewnętrznego. Okazało się bowiem, że taka metoda kierowania jest najskuteczniejsza w przypadku tzw. dronów-kamikaze, których oficjalna nazwa wojskowa to „amunicja krążąca”. Dzięki swojej masowej dostępności drony pojawiły się na wszystkich szczeblach dowodzenia i bardzo często są stosowane nie tylko przez kompanie (piechoty, zmechanizowane, czołgów), ale także w poszczególnych plutonach.
W pierwszym etapie, kiedy zaczęto stosować komercyjne drony, poddano je pewnym modyfikacjom. Po pierwsze, odblokowano różne założone w nich „kagańce”, uniemożliwiające na przykład loty w kontrolowanych przestrzeniach powietrznych lub przekraczanie określonej wysokości, co jest wbudowane w drony przeznaczone na rynek europejski. Odłączono też zakresy automatycznego łączenia się z Internetem, zastępując je specjalnymi miniaturowymi systemami łączności z zakresami szyfrowania sygnałów, co ma utrudnić określenie miejsca znajdowania się operatora w przypadku przechwycenia sygnałów drona. Niekiedy zmieniano też wprowadzony do drona fabryczny software na własne opracowania.
W ostatnim okresie jednak produkcji dronów różnych typów o przeznaczeniu wojskowym, choć nie podlegających ścisłym zasadom projektowania i produkcji jakim zwykle podlega produkcja na potrzeby wojska, podjęło się bardzo wiele różnych firm w Ukrainie. Najczęściej są to różne start-upy, które dotąd niczego dla wojska nie produkowały, albo w ogóle zaczynają działalność od zera. Budowane przez nie drony nie tylko mają popularny układ quadrocoptera, ale też bardziej klasyczny układ samolotowy, przypominając zdalnie sterowane modele latające. Najważniejszą ich częścią jest oczywiście ich układ sterowania oraz prowadzenia rozpoznania. Tutaj bardzo przydaje się intelektualny potencjał dobrze wykształconych młodych ukraińskich inżynierów, którzy rozwijają swoje pomysły dotyczące elektroniki, sterowania, łącza danych między dronem a operatorem wraz z uodpornieniem tego łącza na zakłócenia radioelektyroniczne oraz oprogramowania elektroniki drona.
I tu pojawia się ciekawa rzecz. W ostatnim okresie zaczęto pracować nad układami maszynowego uczenia się i sztucznej inteligencji (machine learning i artificial intelligence – to nie jest dokładnie to samo), które są wykorzystywane do samodzielnego kontynuowania misji w przypadku zerwania łączności. Rosjanie coraz częściej i skuteczniej stosują silne zakłócenia radioelektroniczne, które bardzo utrudniają użycie dronów, szczególnie tych w których układy łączności nie zostały uodpornione na zakłócenia.
ML i AI pozwalają na samodzielne rozpoznanie obiektów ataku przez drona, który wykonuje lot według zadanego programu po utracie łączności z operatorem. System sterowania jest w stanie porównać obraz z bazą danych o potencjalnych celach, zidentyfikować go i samodzielnie określić priorytety co do kolejności zwalczania celów. AI wykorzystuje się też do podejmowania samodzielnych decyzji w zakresie kierunków podejścia do celu w przypadku zidentyfikowania ostrzału czy wykonywania szybkich uników, utrudniających zestrzelenie.
Zidentyfikowano co najmniej trzy typy dronów, które wykorzystują sztuczną inteligencje do samodzielnego kontynuowania misji. Saker Scout jest zbudowany w klasycznym układzie quadrocoptera i ma zasięg do 10 km od operatora. Waży on nieco ponad 3 kg, a baterie elektrycznych cichych silników wystarczają na 60 minut lotu. Produkuje go firma Twist Robotics mająca siedzibę we Lwowie, choć firma ma też swój oddział w Warszawie. Firma zajmuje się automatyką przemysłową, ale miejsca, w których produkuje się drony są utajnione.
Z kolei kijowska firma DroneUA Dynamics produkuje klasyczne aparaty bezpilotowe Punisher, który ma zasięg aż 50 km. Są one zbudowane w układzie samolotowym, ze śmigłem ciągnącym i silnikiem elektrycznym. Punisher może przenosić ładunek bojowy z pociskiem o kalibrze 75 mm, który jest zrzucany grawitacyjnie, ale celność „bombardowania” jest bardzo wysoka. Także i ten aparat może działać samodzielnie na bazie oprogramowania, które dokonuje samoulepszenia się, wprowadzając niezbędne modyfikacje co do algorytmu działania na bazie doświadczeń z dotąd wykonanych misji. I wreszcie dostarczane są też drony Soika produkowane przez kijowską firmę Warbirds. Soika ma zasięg do 30 km, długotrwałość lotu 60 minut, aparat waży 2,7 kg i ma rozpiętość skrzydła nieco ponad metr. Oczywiście także przenosi zrzucany ładunek bojowy, który można zrzucać bardzo celnie.
Czy te drony zmienią sytuację na polu walki? Na pewno zwiększą straty Rosjan. Już obecnie komercyjne uzbrojone drony są dla obu stron dużym zagrożeniem, ale skala na jaką są wykorzystywane przez Ukraińców jest niespotykana i bezprecedensowa. A czy wyraźnie zwiększone straty rosyjskie zmienią sytuację na wojnie? Tego niestety nie wiemy…
Bądź na bieżąco z nowościami
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Śląski Klaster Lotniczy w celu przesyłania na mój adres e-mail newslettera.
Bądź na bieżąco z nowościami