Opisaliśmy już dwa małe rosyjskie taktyczne aparaty rozpoznawcze o masie do 15 kg i promieniu działania do 50 km, Zala T-16 i SKAT 350M. Uzupełnia je nieco większy aparat Granat-4 o masie startowej 30 kg i promieniu działania do 100 km. Od roku jest on pomyślnie używany na wojnie w Ukrainie.
Wojna w Ukrainie pokazała, że duże bezpilotowe aparaty latające nie mają szans na przetrwanie nad polem walki. Trzeba szukać rozwiązań o ograniczonej do ok. 50 kg masie, które byłyby w stanie prowadzić rozpoznanie i poszukiwanie celów w promieniu100-120 km od miejsca znajdowania się operatora czyli na głębokość ok. 90-100 km w ugrupowaniu nieprzyjaciela. Takie aparaty są zwykle związane z jednostkami artylerii o odpowiednim zasięgu (do 30 km – artyleria lufowa, do 50-70 km – wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe średniego zasięgu i do 100 km – wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe typu BM-30 Smiercz o zasięgu ognia do 70-90 km), a także z dowództwami brygad i pułków wojsk lądowych (aparaty o zasięgu do 100 km) czy batalionów wojsk lądowych (aparaty o zasięgu do 50 km), by pomóc im planować działania bojowe.
Małe bezpilotowe aparaty taktyczne (STUAV) są wystarczająco trudne do wykrycia, by ich zwalczanie przez wojska wroga było utrudnione, a jednocześnie muszą być na tyle tanie, by ich strata nie była trudna do uzupełnienia kolejnymi podobnymi systemami kupowanymi za niewielkie pieniądze. Ich produkcja musi być jednak prowadzona na dużą skalę.
Odpowiedni zasięg transmisji danych w tego rodzaju systemach jest zwykle zapewniony przez retransmisję łączności za pomocą aparatu z odpowiednim systemem łączności wykonującym lot nad własnym terytorium. Ponieważ odbiorniki GPS są obecnie często skutecznie zakłócane, dlatego precyzyjną nawigację realizuje się na trzy sposoby. Po pierwsze, obraz z kamery jest porównywany z cyfrową mapą w pamięci komputera, przy czym może to być realizowane na stacji operatora, a położenie geograficzne może być transmitowane do aparatu w razie potrzeby. Po drugie, można określać położenie własnego aparatu za pomocą telemetrii, czyli namierzania kierunku odbieranego sygnału z dwóch miejsc (aparaty do retransmisji). Trzecia metoda to umieszczenie w aparacie karty SIM strony przeciwnej i wykorzystanie jego sieci komórkowej do pomiaru położenia za pomocą wbudowanej funkcji GPS. Ten ostatni sposób może też pracować jako awaryjny kanał łączności z wykorzystaniem portali społecznościowych. Wbrew pozorom odnalezienie w mediach społecznościowych wrogiej transmisji z drona graniczy z cudem, bo trzeba przekopać tony mało ważnych informacji jakie ludzie wymieniają między sobą.
Opisywany aparat Granat-4 został opracowany przez firmę OOO „Iżmasz – Systemy Bezpilotowe” z Iżewska, który pomału staje się rosyjskim centrum produkcji bezpilotowców. Sam aparat Granat-4 wchodzi w skład kompleksu rozpoznania Nawodczik-2 który obejmuje też stacje kierowania, sprzęt do przygotowania do startu, stację do programowania lotu oraz wyposażenie rozpoznawcze na samym aparacie, a także zestaw innych akcesoriów. Start aparatu Granat-4 odbywa się z krótkiej wyrzutni z tłokiem pneumatycznym, zaś lądowanie we wskazanym miejscu odbywa się z użyciem spadochronu. Napęd aparatu stanowi silnik spalinowy napędzający dwułopatowe śmigło pchające, a zapas paliwa początkowo wystarczał na 6 godzin lotu, co później zostało podwojone do 12 godzin. Sam bezpilotowiec został wykonany w układzie klasycznym z prostym skrzydłem w układzie górnopłata. Silnik umieszczono w tylnej części skrzydła, a pod jego pchającym śmigłem znajduje się belka ogonowa, do której mocowane jest klasyczne usterzenie z podwójnym statecznikiem pionowym i poziomym. Aparat nie ma podwozia, bo nie potrzebuje. Został wykonany z wytrzymałych ale niezbyt kosztownych materiałów. Prędkość lotu może być regulowana w zakresie 90-140 km/h, zaś maksymalny pułap operacyjny to 4000 m. Rozpiętość skrzydła to 3,2 m. Jak powiedzieliśmy, taktyczny promień działania wynosi 100 km z retransmisją łączności.
Aparaty Granat-4 są używane w Ukrainie i rosyjskie wojska są z nich zadowolone. Mają one kamerę telewizyjną lub nocną termowizyjną, co zapewnia dobrą jakość obrazu.
Michał Fiszer, współpraca Maciej Herman
Bądź na bieżąco z nowościami
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Śląski Klaster Lotniczy w celu przesyłania na mój adres e-mail newslettera.
Bądź na bieżąco z nowościami