Nowości z frontu w Ukrainie

×
Ułatwienia dostępu
Rozmiar czcionki +-RESET
Kontrast / Kolory CiemnyJasnyMonoKontrastRESET

W działaniach bojowych w Ukrainie na polu zastosowania bezpilotowych aparatów latających wciąż pojawiają się nowości. Pomijając fakt, że bezpilotowce wprowadzone do użycia trzy miesiące wcześniej stają się przestarzałe i trzeba wprowadzać modyfikacje do ich systemów nawigacyjnych, łączności i głowic bojowych, pojawiają się też fabrycznie nowe konstrukcje oraz nowe obszary zastosowania bezpilotowych aparatów latających.

Jedną z ciekawych nowości, o czym donosi jeden z ukraińskich specjalistów od technologii radiowych i elektronicznych kryjący się pod pseudonimem Serhij Flash, jest to że Rosjanie zaczęli instalować tylnych kamer w swoich aparatach rozpoznawczych typu Orłan i podobnych. Są to bardzo popularne aparaty służące do prowadzenia obserwacji pola walki i bliskiego zaplecza, korygowania ognia artylerii oraz poszukiwania celów do uderzeń dronowych. Wspomniane kamery umieszczone z tyłu służą do osłony dronów przed ukraińskimi przechwytującymi systemami bezpilotowymi. Rosjanie doświadczają coraz większe straty w swoich aparatach spowodowane przez tanie i coraz bardziej popularne lekkie bezpilotowe systemy przechwytujące z napędem elektrycznym. Drony przechwytujące zwykle nadlatują z tyłu, najczęściej lekko z góry, by spokojnie zaatakować rosyjski aparat wykonujący lot po prostej, bo operator Orłana lub podobnego systemu nie jest świadomy zbliżającego się niebezpieczeństwa. Teraz, kiedy dysponuje tylną kamerą i jest w stanie dostrzec zbliżający się aparat przechwytujący, operator może podjąć manewrowanie Orłanem, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając jego trafienie przez ukraiński system przechwytujący. Aparaty przechwytujące zwykle mają mały zasięg oddziaływania i jeśli „przetrzyma” je się w manewrach, to nie będą w stanie ponawiać ataków.
Kolejna nowość pojawiła się w ukraińskim 413. Samodzielnym Batalionie Bezpilotowych Systemów Latających „Rejd”. Jednostka ta podlega Wojskom Bezzałogowych Systemów Latających Ukrainy i choć o jej użyciu decyduje operacyjny łańcuch dowodzenia wojsk ukraińskich, to jednak zapewnia się tym jednostką pewną swobodę działania w ramach samodzielnego poszukiwania i zwalczania wybranych celów.
Niemiecka firma Quantum Systems mająca swoją siedzibę w Monachium dostarczyła do tego batalionu swoją nową amunicję krążącą czyli szturmowe jednorazowe bezpilotowe systemy latające, zwane przez media „drony kamikaze”. Są to aparaty typu Stark Defence Virtus. Jest to dość duży bezpilotowy aparat latający o masie ok. 30 kg, który jest zdolny dolecieć na odległość nawet 100 km i zaatakować wskazany przez operatora cel, uderzając w niego penetrującą głowicą bojową o masie 5 kg, zawierającą ok. 2,5 kg materiału wybuchowego. Jest to ponad połowa ładunku zawartego w pocisku do haubicy 152-155 mm, czyli wybuch jest dość silny, a precyzyjne trafienie zapewnia odpowiedni efekt. Aparat startuje pionowo, nie wymaga więc żadnych wyrzutni, a jego przygotowanie do startu polega na wyniesieniu go z pojazdu transportowego, ustawieniu w miejscu startu i wypuszczenie do lotu, co trwa kilka minut, później można opuścić to miejsce i ukryć się wraz z całą ekipą. Dron jest oczywiście sterowany z innego miejsca, dobrze zamaskowanego, by ośrodek kierowania nie stał się celem wrogiego ataku.
Wspomniany 413. Batalion już wcześniej posiadał rozpoznawcze systemy bezpilotowe Vector firmy Quantum Systems o podobnym zasięgu. Są one teraz używane do poszukiwania celów i wskazywania ich do uderzeń dla Stark Defence Virtus oraz do filmowania skutków ataku.

Bezpilotowy uderzeniowy aparat latający Stark Defence Virtus przygotowany do startu.
Bezpilotowy uderzeniowy aparat latający Stark Defence Virtus przygotowany do startu.

Oczywiście zastosowanie lekkich aparatów o takim zasięgu w których nie ma systemów łączności satelitarnej, wymaga stosowania latającego przekaźnika łączności. Taki aparat zwany „pszczoła matka” (w nawiązaniu do określenia „dron”, czyli po angielsku truteń) ma aparaturę do przekazywania łączności między operatorem na ziemi a aparatem wykonującym zadanie bojowe daleko nad wrogim terytorium, latając nad własnym terytorium na większej wysokości.

 

Aparat RAM-2X produkcji ukraińskiej będący do pewnego stopnia kopią podobnego rosyjskiego systemu ZALA Lancet.
Aparat RAM-2X produkcji ukraińskiej będący do pewnego stopnia kopią podobnego rosyjskiego systemu ZALA Lancet.

Ale to nie jest jedyny nowy typ amunicji krążącej o zwiększonym zasięgu jaki zaczęły używać wojska ukraińskie. Jednocześnie też Ukraina zaczęła używać relatywnie tanich i bardzo skutecznych własnych dronów RAM-2X, które do pewnego stanowią kopię rosyjskiej amunicji krążącej Lancet. Ukraińska wersja ma jednak zasięg 150 km, większy od oryginalnego Lanceta, oczywiście przy wykorzystaniu latającego przekaźnika radiowego. W ostatnim okresie odnotowano kilka skutecznych uderzeń na cele na terenach okupowanych, a także w Rosji w odległości do mniej więcej 70 km od terenów kontrolowanych przez wojska ukraińskie. Wprowadzenie do użycia tych dwóch typów amunicji krążącej może to wyjaśnić, choć nadal nie wiemy, czy wspomniane dwa typy do jedyne o takim zasięgu, jakie weszły ostatnio do uzbrojenia.

 

Michał Fiszer, współpraca Maciej Herman

Już teraz zapisz się
do naszego newslettera

Bądź na bieżąco z nowościami