By lepiej zorganizować działania swoich bezpilotowców, które w Ukrainie odgrywają niesamowitą rolę, której się nikt nie spodziewał. W istocie stanowią one czwartą siłę ogniową, po artylerii lufowej, artylerii rakietowej oraz lotnictwie.
Do początków zeszłego roku ukraińskie jednostki dronowe były tworzone samorzutnie. W znacznym stopniu była to inicjatywa oddolna, łącznie z zakupem bezpilotowców, które dokonywano ze zbiórek poszczególnych brygad piechoty walczących w Ukrainie. Użycie aparatów nie było scentralizowane, każdy pododdział starał się mieć własne zespoły droniarzy, którzy mieli wspierać jego działania. Najczęściej takie zespoły pojawiały się przy dowództwach kompanii, najpierw w formie niezorganizowanej, by później tworzyć formalne plutony dronowe. Te plutony miały dość dużą swobodę działania, choć jednocześnie dowódcy traktowali je jako swoje „oczy i uszy”, polecając przeprowadzenie obserwacji określonego terenu, a szczególnie przed przeprowadzeniem natarcia, kontrataku lub przy odpieraniu ataku Rosjan. W końcu każdy dowódca doceniał zalety posiadania szybkiej i dokładnej informacji o obrazie pola walki, których bezbłędnie dostarczały drony typu quadrocopter. Są to aparaty stabilne, relatywnie łatwe w obsłudze, niewielkie co bardzo utrudnia ich zestrzelenie. Główną ich wadą jest mały zasięg i podatność na zakłócenia oraz fakt, że operator musi przebywać bardzo blisko linii frontu. A Rosjanie prowadzą prawdziwe polowania na operatorów, ostrzeliwuje ich nawet artyleria, wypatrują ich snajperzy.
To, co powstało obecnie to samodzielne kompanie dronowe dla każdej brygady oraz samodzielne bataliony dla poszczególnych dowództw kierunków operacyjnych. W Ukrainie istnieje jedenaście takich kierunków: kurski, charkowski, kupiański, łymański, siwierski, kramatorski, torecki, pokrowski, nowopaliwski, wremiński, orechowski. Tu warto dodać, że obecnie najcięższe walki toczą się w rejonie Torećka (kierunek torecki), Pokrowska (kierunek pokrowski), na zachód od Kurachowe (kierunek nowopaliwski), pod Wełyką Nowosiłką (kierunek wremiński). Ponieważ każdy z owych kierunków ma do swojej dyspozycji dwa takie bataliony dronowe, a ponadto dwa kolejne takie bataliony sformowano na potrzeby odwodu naczelnego dowództwa.
Skład takiego w pełni zmotoryzowanego batalionu wygląda następująco:
– dowództwo i komórka łączności
– kompania rozpoznawcza z 12 zespołami dronów różnych typów, w tym nie tylko quadrocopterów ale i większych aparatów taktycznych typu „samolotowego”, takich jak polskie FlyEye;
– kompania samolotowych dronów uderzeniowych (14 zespołów), która jest uzbrojona w bardziej profesjonalną amunicję krążącą produkcji rodzimej lub pochodzącą z dostaw zachodnich (polskie Warmate, amerykańskie Switchblade);
– kompania wirnikowych dronów uderzeniowych (18 zespołów) która jest wyposażona w popularne aparaty pochodzenia częściowo komercyjnego, zakupionego przez platformy zakupowe i zmodyfikowanego pod kątem użycia na ukraińskim polu walki, ale też aparatów specjalnie produkowanych przez liczne rozproszone ukraińskie firmy. Te aparaty są produkowane tysiącami, ale ich zużycie (są jednorazowe) jak wiadomo też jest wielkie;
– warsztat remontowy który ma za zadanie naprawiać aparaty różnych typów, ale też sprawdzać dostarczone pod kątem nie przesyłania przez ich systemy pozycji operatora (te funkcje są odłączone) oraz w razie potrzeby wprowadzając inne modyfikacje uodparniające aparaty na zakłócenia;
– pluton ładowania akumulatorów;
– grupa medyczna z zespołami ewakuacji medycznej, jako że straty wśród „droniarzy” wcale nie są wiele mniejsze od strat w piechocie.
Jak widać te bataliony zostały skomponowane optymalnie pod kątem zarówno prowadzenia rozpoznania (na rzecz dowództwa do którego na poziomie taktycznym są przydzielone, ale także głównie na własną rzecz, by poszukiwać i wskazywać cele do ataków). Kompania samolotowych dronów uderzeniowych z reguły działa na głębokość 10-30 km od przedniego skraju wojsk wroga, albo niekiedy dalej. Natomiast wirnikowych dronów uderzeniowych atakuje od przedniego skraju własnych wojsk na głębokość 10-12 km w głąb terenów nieprzyjaciela. Ze względu na tempo dostaw oraz wymagania pola walki ustanowiono nieprzekraczalną normę zużycia dronów uderzeniowych: 115 „dziennych” (bez termowizji) i 25 „nocnych” (z kamerą termowizyjną). Każdy batalion otrzymuje tygodniowo 200-400 nowych dronów uderzeniowych jednorazowego użytku oraz kilka aparatów rozpoznawczych jako uzupełnienie strat.
Powyższe dane znamy ze źródeł rosyjskojęzycznych, bowiem Rosjanie zamierzają skopiować powyższą organizację. Jeśli chodzi o kompanie przydzielane do brygad to mają one podobną organizację, ale wszystko jest o szczebel niżej.
Michał Fiszer, współpraca Maciej Herman
Bądź na bieżąco z nowościami