×
Ułatwienia dostępu
Rozmiar czcionki +-RESET
Kontrast / Kolory CiemnyJasnyMonoKontrastRESET

Czym jest dron-kamikaze? Amunicja krążąca czy pociski skrzydlate?

10.08.2023
Obrazek

Od pewnego czasu karierę w wojnie w Ukrainie robią tzw. drony kamikaze, które powinno się fachowo nazywać amunicją krążącą. Czym one są?

REKLAMA

Skąd nazwa "DRONE"?

Zacznijmy od tego, że sama nazwa „dron” pochodząca od angielskiego słowa „truteń” (drone) jest efektem pewnego żartu. Pierwszym na świecie bezpilotowym aparatem latającym był brytyjski cel do strzelań przeciwlotniczych de Havilland „Queen Bee” (pszczoła królowa). Były to przebudowane samoloty szkolne Tiger Moth, które wyczerpały swoje resursy i zostały wycofane, ale zamiast zostać rozebrane, wyposażono je w aparaturę radiową do zdalnego sterowania. Na ziemi siedział pilot, który sterował „Queen Bee” jak samolotem, a jego ruchy sterami były przekazywane drogą radiową do mechanizmów wykonawczych w samolocie bez pilota. System był niezwykle udany i od czerwca 1935 r., kiedy się odbył pierwszy lot zdalnie sterowany, zbudowano ponad 700 takich bezpilotowców. W 1936 r. amerykańskiemu admirałowi Williamowi H. Standleyowi pokazano ćwiczenia artylerzystów przeciwlotniczych na okrętach z ostrym strzelaniem do zdalnie sterowanego celu latającego „Queen Bee”. Amerykaninowi bardzo się to spodobało i po powrocie do USA nakazał swojej sekcji technicznej szefostwa lotnictwa US Navy opracowanie identycznego rozwiązania. Kmdr por. Delmar Fahrney obarczony tym zadaniem nie za bardzo ucieszył się z kopiowania brytyjskiego projektu, ale nie mając wyjścia wyraził swój „zachwyt” nazywając program „drone”, czyli truteń, w odróżnieniu od brytyjskiej „pszczoły królowej”.

Najśmieszniejsze w całej historii jest to, że nazwa „drone” przylgnęła na trwałe do bezpilotowych aparatów, oczywiście w języku czysto potocznym, w którym UAV (Unmanned Aerial Vehicle) stały się trutniami.

Pierwsze pociski manewrujące

Pierwsze próby budowy takich pocisków podjęto już w czasie I wojny światowej. Znana jest tzw. „latająca torpeda”, czyli mini samolocik Kettering Bug opracowany w USA w 1918 r. sterowany za pomocą żyroskopu, ustawiany na określony kierunek, mogący przelecieć 120 km do wyłączenia silnika i opadnięcia z ładunkiem bojowym na cel. Kiedy jednak wykonano na nim pierwsze w miarę pomyślne loty, program przerwano z powodu zakończenia II wojny światowej. Podobną próbę, choć już z nowocześniejszym płatowcem, silnikiem i prostym autopilotem podjęto w Wielkiej Brytanii w latach 1925-1928 tworząc bezpilotowy pocisk skrzydlaty Larynx. Ale dopiero niemieckie pociski Fi 103 znane pod nazwą V-1 z napędem w postaci odrzutowego silnika pulsacyjnego doczekały się użycia bojowego w końcu wojny (od lata 1944 r.).

Po II wojnie światowej wszystkie państwa rozwijały skrzydlate pociski różnych typów, służące do atakowania obiektów strategicznych przy odpalaniu z okrętów podwodnych (amerykańskie Regulus, sowieckie P-5, itd.), choć ostatecznie wyparły je rakiety balistyczne. Do dziś jednak stosuje się pociski skrzydlate odpalane z bombowców strategicznych (na przykład rosyjskie Ch-55/555 czy Ch-101/102) czy z pokładów okrętów (amerykańskie BGM-109 Tomahawk czy rosyjskie 3M14 Kalibr). Charakterystyczną cechą tych pocisków jest ich zaawansowana technologicznie konstrukcja, zaś najważniejsze jest to, że lecą one po zaprogramowanej trasie do wskazanego przed startem celu, który zwykle trafiają z wysoką precyzją.

Tanie drony-kamikaze

Jest jednak klasa tego rodzaju pocisków, które nie poddają się łatwo klasyfikacji. Chodzi bowiem o pociski skrzydlate, ale wykonanie nie w zaawansowanej technologii stosowanej w uzbrojeniu lotniczym i morskim, lecz powstałe na bazie bezpilotowych aparatów latających. Mają one zatem prostą konstrukcję płatowca z tanich materiałów, ze sklejki czy czasem z kompozytów, mają napęd w postaci silnika tłokowego i nie mają skomplikowanych systemów do lotu zgodnie z rzeźbą terenu. W przeciwieństwie do klasycznych pocisków manewrujących są one śmiesznie tanie, mogą być produkowane masowo nawet przez państwa nie dysponujące nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi, jak na przykład Iran.

Teoretycznie takie pociski powinny być łatwe do zestrzelenia, lecą bowiem relatywnie wysoko (200-500 m, choć wysokość maksymalna to 4000 m), z małą prędkością oscylującą wokół 200 km/h, przez co długi czas przebywają w zasięgu różnych środków przeciwlotniczych. Z drugiej strony jednak mają małe echo radarowe ze względu na niewielkie rozmiary i zastosowane materiały. Dlatego okazały się one tak skuteczne w Ukrainie, choć wiele jest zestrzeliwanych, to jednak masowe ich użycie pozwala na skuteczne niszczenie dość znacznej liczby celów.

Ukraina pokusiła się o opracowanie podobnych systemów i tak powstały aż dwa typy pocisków manewrujących, ale opartych o technologie aparatów bezpilotowych: Bober i UJ-22. Oba osiągnęły gotowość w grudniu 2022 r., mając zasięg (odpowiednio) 1000 km i 800 km, czyli nieco mniej niż Shahed 136 – 1500 km. Oba są napędzane silnikami tłokowymi i latają z prędkościami 180-220 km/h, choć mają różne układy aerodynamiczne.

Typowa amunicja krążąca

Typowa amunicja krążąca znana jako „loitering munition” to tego rodzaju bezpilotowe aparaty latające, które po skierowaniu w rejon celu krążą w jego poszukiwaniu i przekazują na ziemię obraz. Na tej podstawie operator identyfikuje i wybiera cele do zaatakowania, które są następnie atakowane w trybie automatycznego samonaprowadzania się lub ręcznego sterowania przez operatora. Od typowych pocisków skrzydlatych odróżnia je nie tylko to, że są w większości wykonane w technologiach typowych dla bezpilotowych aparatów latających a nie uzbrojenia (lotniczego, morskiego), ale też to, że przed startem położenie celu nie jest znane. Dopiero w czasie lotu wykrywa się obiekt godny zaatakowania i wykonuje atak. W wojnie w Ukrainie używa się różnych typów amunicji krążącej, Rosjanie używali wcześniej zaadoptowane do tej roli lekkie aparaty rozpoznawcze firmy ZALA, ale obecnie wprowadzili dedykowany system tejże firmy, znany pod nazwą Lancet. Okazują się one bardzo efektywne niestety. Mniej wiadomo o użyciu przez stronę ukraińską amerykańskich Switchblade 600 i polskich WB Electronics Warmate. Te ostatnie ponoć okazały się skuteczne, ale jest ich stosunkowo niewiele.

Michał Fiszer

ZweryfikowanyCertyfikacja od 17.03.2023
https://www.slaskiklasterlotniczy.pl+48 777 665 556slaskiklasterlotniczny@skl.pl
Wyślij wiadomośćWystaw referencje

Już teraz zapisz się
do naszego newslettera

Bądź na bieżąco z nowościami