×
Ułatwienia dostępu
Rozmiar czcionki +-RESET
Kontrast / Kolory CiemnyJasnyMonoKontrastRESET

Bezpilotowce pola walki w Wojsku Polskim

20.09.2025
Obrazek
Nie tylko bezpilotowce latające. Na wystawie towarzyszącej ćwiczeniu zaprezentowano też naziemną technikę bezzałogową oferowanym Wojsku Polskiemu. Na zdjęciu zdalnie sterowany pojazd bojowy UNL (Uniwersalny Nośnik Lądowy) firmy RBL Defence Polska sp. z o.o. z Warszawy. Fot. Michał Fiszer
REKLAMA

 W ostatnim okresie mieliśmy okazję odwiedzić ćwiczenia Żelazny Obrońca 2025. Ciekawostką tego ćwiczenia było pierwsze obserwowane przeze mnie użycie małych dronów szturmowych w ćwiczeniach wojsk, co jest niewątpliwie efektem ukraińskich doświadczeń. Ale jednocześnie wydaje się, że jest jeszcze wiele do zrobienia na tym polu.

Ćwiczenie „Żelazny Obrońca” (Iron Defender) zostało przeprowadzone w odpowiedzi na ćwiczenie „Zapad 2025”, przeprowadzone przez Rosję i Białoruś na terenie Białorusi. Tegoroczna edycja była jednak dość anemiczna. Nie udało się ściągnąć większej ilości wojsk, ani uzyskać efektu mrożącego w państwach NATO. Zamiast tego duże wrażenie zrobiła seria ćwiczeń NATO przeprowadzona w odpowiedzi w państwach zachodnich. Wśród nich było też nasze, „Żelazny Obrońca”.
W ramach tego ćwiczenia faktycznie ćwiczono obronę. W rosyjskim ćwiczeniu „Zapad 2025” ćwiczono nieco inny scenariusz. W pierwszej fazie ćwiczono obronę przed atakiem państw NATO, a następnie po jego zatrzymaniu, głównym elementem było ćwiczenie kontruderzenia, czyli de facto natarcia na państwa NATO.

W naszym ćwiczeniu było inaczej. Ćwiczono przede wszystkim obronę, a przynajmniej taki właśnie epizod pokazano na media day. Obronę ćwiczono w różnych konfiguracjach, w tym w terenie odkrytym, ale też i w innych warunkach. Ćwiczący batalion rozmieszczony na poligonie Orzysz otrzymał bardzo silne wsparcie ogniowe, był i symulowany atak samolotów bojowych, holenderskich F-35A i polskich F-16C Jastrząb, był rzeczywisty atak śmigłowców bojowych z użyciem rakiet niekierowanych i ze strzeleckiej broni pokładowej do celów na poligonie ze strony polskich Mi-24D oraz amerykańskich AH-64D Apache. Później prowadzono ostrzał artyleryjski z nowych haubic K9 Thunder produkcji południowokoreańskiej oraz polskich moździerzy samobieżnych M120 Rak. Ogień otworzyły też czołgi M1 Abrams, polskie z 1. Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki i amerykańskie z 1. Dywizji Pancernej „Old Ironsides”.

Najciekawszy był jednak atak dronów. Rój dronów przeleciał nad wojskami i skierował się w stronę nieprzyjaciela. Były to małe drony FPV z rodziny VPL oferowane przez specjalistów Wojskowego Instytutu Techniki i Uzbrojenia z Zielonki. Zostały one całkowicie zbudowane w oparciu o ukraińskie doświadczenia i są one oferowane w wielu różnych odmianach. Obecnie w Polsce toczą się też prace nad układem kierowania za pośrednictwem kabla światłowodowego w celu uodpornienia dronów na zakłócenia radioelektroniczne. Pracuje się też nad wykorzystaniem układów sztucznej inteligencji do autonomicznego kierowania atakujących bezpilotowców, które potrafiłyby same odszukać, sklasyfikować i zaatakować cel.

Mimo, że widok atakujących dronów wykorzystany w realnych ćwiczeniach z wojskami był bardzo budujący, to jednak uważamy, że to jeszcze zbyt mało. Co prawda cicho bzyczący rój dronów nie robił takiego wrażenia jak potworny huk wystrzałów z dział czołgowych, ale mogły być one co najmniej tak samo groźne. Drony to cicha śmierć, o czym się przekonano w Ukrainie i czasem ciche bzyczenie wywołuje większą trwogę wśród żołnierzy niż głośny huk ognia artyleryjskiego.

System amunicji krążącej DragonFly opracowany przez Wojskowy Instytut Techniki i Uzbrojenia w Zielonce. System został wdrożony do produkcji i jest wytwarzany w Zakładach Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy, na podstawie udostępnionej dokumentacji konstrukcyjnej.   Fot. Michał Fiszer
System amunicji krążącej DragonFly opracowany przez Wojskowy Instytut Techniki i Uzbrojenia w Zielonce. System został wdrożony do produkcji i jest wytwarzany w Zakładach Lotniczych Nr 2 w Bydgoszczy, na podstawie udostępnionej dokumentacji konstrukcyjnej.
Fot. Michał Fiszer

Pojedynczy atak jednak to stanowczo za mało. Bezpilotowce powinny być na okrągło obecne nad terenami wroga, tak te obserwacji pola walki, jak i uderzeniowe. Jednakże to, co najbardziej zwracało uwagę, to brak ćwiczenia biernej i czynnej obrony przed bezpilotowcami przeciwnika. Wojska nie stosowały odpowiednich zabezpieczeń przed dronami w postaci osłony wozów bojowych, jakie w Ukrainie występują obecnie niemal zawsze, ani maskowania własnych pozycji z góry czy siatek przeciwdronych, a ponadto należy też pomyśleć o strzelcach uzbrojonych w odpowiednią dron przeciwdronową. W Ukrainie  sprawdzają się szotguny strzelające śrutem, który tworzy chmurę drobnych pocisków, zwiększając znacznie szanse na zestrzelenie niewielkiego obiektu latającego. Dlatego w naszym wojsku trzeba poważnie pomyśleć o obronie przed dronami pola walki, bo w razie wojny to niestety będzie codzienność.

 

 

Nie tylko bezpilotowce latające. Na wystawie towarzyszącej ćwiczeniu zaprezentowano też  naziemną technikę bezzałogową oferowanym Wojsku Polskiemu. Na zdjęciu zdalnie sterowany pojazd bojowy UNL (Uniwersalny Nośnik Lądowy) firmy RBL Defence Polska sp. z o.o. z Warszawy. Fot. Michał Fiszer
Nie tylko bezpilotowce latające. Na wystawie towarzyszącej ćwiczeniu zaprezentowano też naziemną technikę bezzałogową oferowanym Wojsku Polskiemu. Na zdjęciu zdalnie sterowany pojazd bojowy UNL (Uniwersalny Nośnik Lądowy) firmy RBL Defence Polska sp. z o.o. z Warszawy.
Fot. Michał Fiszer

Michał Fiszer, współpraca Maciej Herman

ZweryfikowanyCertyfikacja od 17.03.2023
https://www.slaskiklasterlotniczy.pl+48 777 665 556slaskiklasterlotniczny@skl.pl
Wyślij wiadomośćWystaw referencje

Już teraz zapisz się
do naszego newslettera

Bądź na bieżąco z nowościami