To, co obserwujemy w Ukrainie to absolutna dominacja bezpilotowych aparatów latających, które są środkiem oddziaływania na poziomie taktycznym, ale także i strategicznym. Ale czy zawsze tak będzie?
Bezpilotowe aparaty latające obecnie przejęły niemal całkowicie obrazowe rozpoznanie taktyczne i taktyczno-operacyjne, obserwację pola walki, choć tutaj na poziomie wyższym są one uzupełniane przez rozpoznanie satelitarne. Ukraińskie doświadczenia pokazują, że przekazywanie obrazów satelitarnych nawet do dowództw brygad owocuje lepszą orientacją sytuacyjną i pozwalają łatwiej zbudować kompletny obraz rozmieszczenia wojsk w rejonie działań bojowych brygady. Bezpilotowce poszukują i wskazują cele do zniszczenia przez artylerię polową, ale również same są szeroko wykorzystywane do atakowania obiektów naziemnych. W tym celu stosuje się zarówno drony uderzeniowe klasy FPV (sterowane z użyciem zobrazowania First Person View), jak i aparaty zrzucające niewielkie ładunki bojowe, tzw. bombodrony. Szczególną ich odmianą są aparaty o dużych rozmiarach, tzw. baba jaga, operujące głównie w porze nocnej dzięki kamerze termowizyjnej. Są to najczęściej komercyjne aparaty służące do celów rolniczych, a nabywane na platformach zakupowych, głównie z Chin, które należą do największych producentów komercyjnych bezpilotowych aparatów latających na świecie. Są one oczywiście przerabiane, otrzymują kamery termowizyjne, odporne na zakłócenia szyfrowane linie łączności, no i oczywiście wyrzutniki dla różnych ładunków bojowych o masie nawet do 50 kg. Takie aparaty wykorzystuje się również do stawiania min w nocy.
Czy to wszystko oznacza, że drony są aż tak bardzo skuteczne? Ich zaletą są głównie małe rozmiary co powoduje że trudno je trafić z broni strzeleckiej, a niekiedy nawet trudno taki aparat dostrzec. Jest też wyjątkowo tani, więc można go używać w takiej masie, że tradycyjne kosztowne środki przeciwlotnicze stają się wobec dronów taktycznych całkowicie bezużyteczne. Ale na tym ich zalety się kończą.

Do wad należy głównie relatywnie mały zasięg, ograniczony mniej więcej do 20 km, a dla bardziej profesjonalnie wykonanej amunicji krążącej o wyższych kosztach (a zatem stosowanej w mniejszej liczbie) – do 50-70 km przy zastosowaniu drona-retranslatora, tzw. „pszczoły-matki”. Długotrwałość lotu typowych lekkich quadrokopterów to maksymalnie 40-60 minut, co często nie wystarcza dla dolotu w rejon działań, wyszukanie odpowiedniego celu i wykonanie ataku na niego. Takie drony są bardzo podatne na wilgoć, dlatego nie specjalnie są w stanie operować w deszczu, w czasie opadów śniegu, a nawet w gęstej mgle. Zresztą w gęstej mgle, a często też w czasie opadów, operator niewiele widzi za pomocą ich kamery pokładowej. Ręczne sterowanie jest trudne i nawet doświadczony operator drona nie zawsze jest w stanie wykonać skuteczny atak. Bardzo dużym ograniczeniem jest mały ładunek bojowy, powodujący niewielkie uszkodzenia zaatakowanych obiektów. Dlatego na bardziej odporne obiekty pola walki trzeba ponawiać ataki, by uzyskać wymagany efekt. Zwykle na zniszczenie jednego czołgu trzeba zużyć 10-15 dronów FPV, a czasem i 20. Niektóre obiekty, takie jak mosty, solidne budynki, ziemianki, bunkry – są w ogóle nie do ruszenia przez drony.

Mimo to drony są bardzo powszechnie używane i obecnie faktycznie odpowiadają za większość strat przeciwnika. Ale należy sobie od razu wyjaśnić: jest to spowodowane charakterem tej wojny. Rosjanom nie chodzi bowiem o zajęcie ukraińskiego terytorium, by potem latami zmagać się z ukraińskim oporem, jak Amerykanie w Iraku czy Afganistanie. Celem rosyjskich działań jest złamanie ducha i woli walki narodu ukraińskiego, po to by w atmosferze apatii i rezygnacji dokonać zmiany władzy w Kijowie na taką, która będzie sprzyjała Rosji. Później terrorem i indoktrynacją doprowadzi się państwo ukraińskie do pełnego posłuszeństwa, tworząc coś w rodzaju kolejnej Białorusi. A taki sposób prowadzenia wojny wymusza długotrwały konflikt na wymuszenie. Dlatego obie strony mocno oszczędzają drogie systemy uzbrojenia, takie jak czołgi, artylerie, samoloty bojowe, pociski kierowane różnych typów, rakiety balistyczne. Gdyby jednak wojna przeszła w fazę manewrową, wówczas priorytety ulegną zmianie. Na pierwszy plan wysuną się wtedy środki walki o znacznie większych możliwościach bojowych, o większej skuteczności, choć oczywiście także dużo droższych. Nadal bezpilotowce będą masowo stosowane, ale nie będą już wówczas tak bardzo dominować na polu walki. Trzeba więc przyjąć maksymalnie wiele ukraińskich doświadczeń, ale jednocześnie należy analizować jaką wojnę nam przyjdzie prowadzić, starając się przewidzieć, jakie w takiej wojnie będzie miejsce i rola dronów.

Michał Fiszer, współpraca Maciej Herman
Bądź na bieżąco z nowościami
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Śląski Klaster Lotniczy w celu przesyłania na mój adres e-mail newslettera.
Bądź na bieżąco z nowościami