×
Ułatwienia dostępu
Rozmiar czcionki +-RESET
Kontrast / Kolory CiemnyJasnyMonoKontrastRESET

Kanadyjskie bezpilotowe aparaty latające Część I – początki

10.01.2024
Obrazek
REKLAMA

Od lat 50. do końca lat 70. Kanada rozwijała własne projekty bezpilotowych aparatów latających. Dwa główne typy, CL-89 i CL289, były przez wiele lat używane przez europejskie państwa NATO. Niestety, jak na razie to już zamknięty rozdział, który jednak wniósł nowe pomysły do rozwoju bezpilotowych aparatów latających na całym świecie.

Początki prac kanadyjskich bezpilotowych aparatów latających sięgają 1948 r., kiedy Kanada podjęła prace nad własnym kierowanym pociskiem klasy „powietrze-powietrze” CL-20 Velvet Glove. Była to rakieta kierowana półaktywnie radiolokacyjnie, o długości ok. 3 m i o zasięgu rzędu 15-20 km. Pocisk napędzany silnikiem rakietowym opracowano w wojskowym instytucie uzbrojenia Canadian Armament and Research Development Establishment (CARDE) w Valcartier. Nad pociskiem pracował zespół wojskowych naukowców, ale do badań tunelowych rakiety zatrudniono też bardzo znaną później postać – Geralda Bulla, późniejszego konstruktora super-działa dla Saddama Husseina w ramach projektu Babylon. W 1952 r. rozpoczęła się produkcja 131 pocisków w firmie Canadair (obecnie Bombardier) do prób na poddźwiękowym samolocie CF-100 Cannuck, które rozpoczęły się w 1954 r. Jednak w tym czasie zdecydowano o wycofaniu myśliwców tego typu, wobec podjęcia programu budowy naddźwiękowego samolotu myśliwskiego CF-105 Arrow. Istniały obawy co do właściwości pocisku CL-20 Velvet Glove w przypadku odpalania na prędkości naddźwiękowej, więc zamiast rozwijania rodzimej konstrukcji, zdecydowano się zakupić amerykańskie pociski AAM-N-3 (AIM-7B) Sparrow II, który miał być produkowany w Kanadzie jako CL-54 Sparrow II.

Wykorzystując doświadczenia z opracowaniem i badaniem aerodynamicznym pocisków CL-20 postanowiono podjąć prace nad dwoma innymi systemami, tym razem o charakterze bezpilotowych aparatów latających. Jednym z nich był odrzutowy bezpilotowy cel latający Canadair CL-36 Target Drone. Tym razem napęd aparatu miał stanowić odrzutowy silnik strumieniowy, a kadłub otrzymał krótkie, proste skrzydła o bardzo cienkim profilu. Cel latający miał być odpalany z ziemi, miał się wznieść na określoną wysokość i mógł wykonać lot po zaprogramowanej trasie lub być sterowany drogą radiową. Na wypadek gdyby nie został zestrzelony nad poligonem, miał lądować na spadochronie w wyznaczonym rejonie. Nawigacja aparatu była prowadzona układem żyroskopowym, w oparciu o analogowy wylicznik zliczający drogę na podstawie wskazań kursu z żyrobusoli, pomiaru prędkości i zliczenia przebytej drogi, tzw. metoda dead reckoning, czyli nawigacja zliczeniowa. Później wprowadzono odpalanie celu z samolotu CF-100, ale ostatecznie konstrukcja nie rozpowszechniła się i w 1957 r. prace nad CL-36 przerwano.

 

Makieta nigdy nie zrealizowanego bezpilotowego aparatu latającegoprzeznaczonego do zaopatrywania odciętych jednostek na atomowym polu walki, Canadair CL-87.
Makieta nigdy nie zrealizowanego bezpilotowego aparatu latającego przeznaczonego do zaopatrywania odciętych jednostek na atomowym polu walki, Canadair CL-87.

Podjęto za to inne ciekawe studium nad pocztowym aparatem latającym Canadair CL-85 Robot Dispatch Carrier. Miał to być niewielki półbalistyczny, a na wpół szybujący aparat latający o długości ok. 2 m przenoszący 4,5 kg ładunku (przewidywano środki opatrunkowe lub rozkazy lub mapę) do odciętego wybuchem jądrowym pododdziału na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Pocisk napędzany silnikiem rakietowym miał startować z ciężarówki, a lądowanie odbywało się na spadochronie, po naprowadzeniu przez jego głowicę na naziemną przenośną radiolatarnię rozstawioną przez odcięty pododdział. Projekt był gotowy w 1959 r., ale od razu podjęto prace nad bardziej ambitnym, znacznie większym pociskiem transportowym Canadair CL-87 Army Logistic Missile System (ALMS), który opracowywano na zlecenie US Army. Przy tej samej długości miał on mieć trzy różne odmiany różniące się napędem (w każdym przypadku silnik rakietowy, ale o różnym ciągu) i średnicą kadłuba, co miało umożliwiać przenoszenie pojemnika na ładunek o masie do 102, 204 lub 408 kg. Pozostałe jego cechy konstrukcyjne miały być podobne. Głównie chodziło o zaopatrywanie jednostek operujących na atomowym polu walki, kiedy tradycyjne ciężarówki nie mogły czasowo dotrzeć do nich, ze względu na silne radioaktywne skażenie terenu.

Podobnie jak CL-85, także CL-87 nigdy nie zostały zrealizowane. Były ciekawymi pomysłami na rozwiązanie niektórych problemów na polu walki przy użyciu taktycznej broni atomowej. Pozostały po nich jedynie projekty, obliczenia, wyniki badań w tunelu aerodynamicznym i niewielkie modele. W pierwszej połowie lat 60., a szczególnie po Kubańskim Kryzysie Rakietowym z października 1962 r., zaczęto bowiem rozważać możliwość prowadzenia pełnoskalowego konwencjonalnego konfliktu zbrojnego w ramach tworzonej doktryny Elastycznego Reagowania.

 

 

Michał Fiszer

ZweryfikowanyCertyfikacja od 17.03.2023
https://www.slaskiklasterlotniczy.pl+48 777 665 556slaskiklasterlotniczny@skl.pl
Wyślij wiadomośćWystaw referencje

Już teraz zapisz się
do naszego newslettera

Bądź na bieżąco z nowościami