Korygowanie ognia artylerii oraz ocena skutków strzelania to bardzo ważne zadanie bezpilotowych aparatów latających, realizowanych przez niewielkie systemy bezpilotowe opracowane specjalnie w tym celu. W USA pierwszym takim aparatem był RQ-2 Pioneer i najpierw trafił na pokłady okrętów wojennych.
Historia tego aparatu zaczęła się na początku lat 80. U schyłku użytkowania amerykańskich okrętów liniowych typu Iowa (cztery jednostki: USS Iowa BB-61, USS New Jersey BB-62, USS Missouri BB-63 – na pokładzie którego Japonia podpisała apitulację 2 września 1945 r. i USS Wisconsin BB-64) postawiono problem zastąpienia ich śmigłowców pokładowych bezpilotowymi aparatami latającymi, mającymi korygować ogień artylerii tych jednostek. Głównym uzbrojeniem tych jednostek było dziewięć dział kal. 406 mm, które miały donośność normalną 38 km, a maksymalną 42 km. Strzelały one pociskami o masie 1225 kg o sile rażenia porównywalnej z ciężką bombą lotniczą. Dlatego używano tych okrętów aż do początków lat 90., wykorzystując ich możliwość efektywnego ostrzeliwania obiektów lądowych. Kiedy je zbudowano, każdy z owych okrętów liniowych zabierał dwa samoloty Vought OS2U Kingfisher, które ustawiano na rufie, na dwóch przeznaczonych dla nich katapultach. Już w latach 50. katapulty i dźwig dla samolotów usunięto, organizując w zwolnionym miejscu lądowisko dla śmigłowców. Mogły tu stacjonować trzy śmigłowce Sikorsky S-51 (HO3S-1) Dragonfly, ale nie miały one hangaru, dlatego były trzymane bezpośrednio na pokładzie. W latach 60. zastąpiono je bezzałogowymi śmigłowcami Gyrodyne QH-50 DASH (Drone Anti-Submarine Helicopter), które swoją drogą też wymagają oddzielnego opisania. Tyle tylko, że ich głównym zadaniem w trudnych latach Zimnej Wojny było prowadzenie poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych, a nie korygowanie ognia artylerii. Wycofano je w 1973 r., a na pancerniki nie wróciło na razie lotnictwo, ponieważ czasowo odstawiono je do rezerwy.
Już na początku lat 80., kiedy wybuchł konflikt w Libanie, okręty te stopniowo znów przywrócono do służby i wówczas stanęła kwestia korygowania ognia ich artylerii. Wcześniej zakładano, że artyleria ta ma być używana do walki z okrętami przeciwnika, więc głównym systemem jej naprowadzania był radar obserwacji celów morskich. W latach 60. używano ich w wojnie w Wietnamie do wsparcia Piechoty Morskiej walczącej na terenach przybrzeżnych i korygowanie ognia artylerii należało do wspieranych wojsk. Teraz jednak postanowiono zaopatrzyć te jednostki we
własne środki obserwacji pola walki, wskazywania celów i korygowania ognia artylerii. Rozwiązaniem miały być niewielkie bezpilotowe aparaty latające, o zasięgu łączności do ok. 50 km i z możliwością kilkugodzinnego przebywania w strefie rozpoznania.
W odpowiedzi niewielka firma z Maryland zajmująca się różnymi modernizacjami uzbrojenia, znana od 1950 r. jako Aircraft Armaments, Inc, a później po prostu jako AAI Corporation podjęła wyzwanie, przez dostosowanie izraelskiego bezpilotowego aparatu latającego IAI Scout, jednego z pierwszych izraelskich bezpilotowców. Prace adaptacyjne i testy rozpoczęły się już w 1982 r. W amerykańskiej wersji nazwanej RQ-2 Pioneer zastąpiono oryginalny dwusuwowy, dwucylindrowy silnik Limbach podobnym amerykańskim Fichtel & Sachs napędzającym śmigło o nieznacznie większej średnicy (74 cm zamiast 71 cm), silnik miał moc 26 KM. Aparat zbudowano w układzie dwukadłubowum, z belkami ogonowymi na których mocowano usterzenie, a środkowy kadłub mieścił silnik ze
śmigłem pchającym z tyłu, zbiorniki paliwa w środku i głowicę obserwacyjną w przedniej części. Była to głowica dostarczona przez firmę Stark Aerospace typu POP200 lub nieco nowszą POP300 i składała się z kamery termowizyjnej pracującej na zakresie 3-5 μm o rozdzielczości 640-480 pikseli, z kolorowej kamery telewizyjnej
i z dalmierza laserowego. Całość miała masę poniżej 20 kg. Aparat, który w USA oznaczono RQ-2 Pioneer, ma zasięg 185 km i łączność jest utrzymywana bezpośrednim łączem na zakresie 4-8 GHz, masa aparatu to 205 kg, a rozpiętość skrzydeł to nieco ponad 5 m. Maksymalny zasięg aparatu to 185 km, a czas lotu to 3-4 godziny, pułap maksymalny – 4600 m. Start z katapulty, a odzyskanie aparatu przez specjalną rozpiętą sieć. Aparaty RQ-2 Pioneer wyprodukowano w liczbie 175 sztuk i wprowadzono go do użycia w 1986 r. w dywizjonie US Navy VC-6 Firebees. To właśnie z tą jednostką okręty liniowe, mając pięć aparatów na pokładzie dwóch okrętów liniowych, USS Iowa (BB-61) i USS Wisconsin (BB-64). Aparaty z tego ostatniego obserwowały ogień artylerii na wyspie Failaka, na której irackie wojska poddały się, machając białą flagą przed kamerami jednego z Pioneerów. Był to pierwszy przypadek poddania się wojsk bezpilotowemu aparatowi latającemu. Później aparaty te wprowadzono do dwóch dywizjonów Piechoty Morskiej VMU-1 Watchdogs z Kalifornii i VMU-2 Night Owls z Północnej Karoliny. Używano ich z powodzeniem w czasie misji NATO w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie, a następnie przez amerykańskie wojska w Iraku. W 2007 r. ten pierwszy prosty system wycofano z uzbrojenia. Przetarł on jednak szlaki dla bezpilotowców w zakresie korygowania ognia artylerii.
Bądź na bieżąco z nowościami
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Śląski Klaster Lotniczy w celu przesyłania na mój adres e-mail newslettera.
Bądź na bieżąco z nowościami