Od pewnego czasu ukraińskie drony, które powinniśmy klasyfikować jako pociski skrzydlate, atakują Moskwę. Nie czynią tam wielkich szkód, ale wywołują silny efekt psychologiczny. Mieszkańcy Moskwy są zaniepokojeni, co może wpływać na ich poparcie dla wojny w Ukrainie.
Ponawiane ataki pokazują, że nawet takie prymitywne środki są w stanie przeniknąć rosyjską obronę przeciwlotniczą. Rosyjskie terytorium jak wiadomo jest bardzo rozległe, więc nawet uzyskanie pełnego pokrycia radiolokacyjnego jest praktycznie niemożliwe. Dlatego można zorganizować jedynie obronę najważniejszych obiektów w państwie. Na podejściach do tych obiektów operują samoloty myśliwskie, a w ich bezpośredniej bliskości ustawia się przeciwlotnicze zestawy rakietowego średniego i dalekiego zasięgu. Wokół dużych obiektów przeciwlotnicze zestawy rakietowe tworzą ciągłe strefy ognia na odległości do około 200 km od środka bronionego obiektu na dużych i średnich wysokościach, na małych i bardzo małych wysokościach ich zasięg rażenia w oczywisty sposób drastycznie maleje. Pozostała część kraju pozostaje niebroniona.
Ukraina opracowała dwa typy prostych bezpilotowych aparatów latających. Płatowce obu wykonano przypuszczalnie z tanich, choć relatywnie lekkich materiałów, w tym na przykład z impregnowanej sklejki. Dzięki jej użyciu zmniejsza się też efektywna radiolokacyjna powierzchnia odbicia aparatu, przez co stacje radarowe, zarówno te obserwacji przestrzeni powietrznej, jak i te kierowania ogniem rakietowych zestawów przeciwlotniczych mają trudności z ich wykryciem. Okazuje się, że przy rutynowych dyżurach, kiedy obsługi stacji radiolokacyjnych niezbyt uważnie obserwują wskaźniki, kiedy obiekt powietrzny jest wykrywany z niewielkiej odległości ze względu na jego relatywnie małe rozmiary, niewielką wysokość lotu oraz powierzchnie odbicia radarowego zmniejszoną użytymi w jego konstrukcji materiałami, może on przeniknąć przez zaporę rakiet przeciwlotniczych czasem całkowicie niezauważony.
W tym artykule przeczytasz o:
1. Ukraińskie drony atakujące MoskwęW tym artykule przeczytasz o:
1. Ukraińskie drony atakujące MoskwęUkraina używa dwóch typów pocisków skrzydlatych, ale zbudowanych nie z wykorzystaniem technologii typowych dla uzbrojenia lotniczego, lecz technologii bardziej znanych z bezpilotowych aparatów latających. Są to zatem stosunkowo wolno latające aparaty, w obu przypadkach napędzane silnikiem tłokowym.
Ukraiński aparat Bober (bóbr) opracowany przez nieustaloną ukraińską firmę ma ciekawy układ aerodynamiczny. Został zbudowany w tzw. układzie aerodynamicznym typu „kaczka”, czyli z usterzeniem poziomym z przodu, a skrzydłami z tyłu kadłuba. Wymiary Bobera są zbliżone do wymiarów irańskiego Shaheda, ale masa jest nieco mniejsza, ok. 150 kg. Napęd stanowi cichy silnik tłokowy umieszczony z tyłu i napędzający śmigło pchające. Bober ma proste, niechowane podwozie, startuje więc na kołach, a następnie kontynuuje lot do celu. Osiąga zasięg do 1000 km, ale w zupełności wystarcza to, by z Ukrainy dolecieć do Moskwy, nawet po łamanej trasie, dobranej tak, by maksymalnie uniknąć wchodzenia w strefy rażenia systemów obrony przeciwlotniczej. Ich bowiem położenie jest mniej więcej znane, więc można tak zaplanować ich trasę dolotu, by dopiero nad celem mogły być narażone na ogień przeciwlotniczy. Głowica pocisku może mieć masę do 20 kg, co oznacza że nawet do 10 kg może stanowić materiał wybuchowy, dając wybuch silniejszy niż wybuch pocisku z haubicy kal. 152-155 mm.
Drugim jest UJ-22, również startujący normalnie i mający stałe podwozie. UJ-22 Airborne (taką nazwę nosi) również przenosi głowicę bojową o masie ok. 20 kg, ale ma nieco mniejszy zasięg – 800 km. Ten aparat jest w związku z tym częściej używany do atakowania różnych obiektów na Krymie, pozostających poza zasięgiem innej broni przekazanej Ukrainie z Zachodu. UJ-22 ma klasyczny układ samolotowy z prostymi skrzydłami z przodu i usterzeniem z tyłu, z silnikiem w przedniej części kadłuba i śmigłem ciągnącym. UJ-22 jest też bardziej uniwersalnym aparatem, bo zamiast głowicy bojowej można mu założyć aparaturę rozpoznawczą z założeniem powrotu na lotnisko startu, czyli jest to taki taktyczny aparat rozpoznawczy, wielkościowo o klasie niższej niż Bayraktar TB2. Oba drony, Bober i UJ-22 osiągnęły gotowość w grudniu 2022 r.
Najtrudniejszym zadaniem było zapewne wykonanie autopilota oraz odpowiedniego układu nawigacyjnego z odbiornikiem GPS odpornym na zakłócenia. Jednakże w Ukrainie istnieją technologie, wiedza i doświadczenie w opracowaniu układów kierowania. Na przykład kijowskie Przedsiębiorstwo Konstrukcyjno-Produkcyjne „Łucz” opracowało pocisk przeciwokrętowy R-360 Neptun wraz z odpowiednim układem nawigacyjnym z platformą bezwładnościową. Zintegrowanie takiego układu z odpornym na zakłócenia odbiornikiem GPS leży w zasięgu możliwości technologicznych ukraińskiego przemysłu obronnego.
Warto się zastanowić nad tym, jak zabezpieczyć Polskę przed podobną bronią. Rosjanie używają bezpilotowych aparatów produkcji irańskiej w roli pocisków manewrujących, przy czym najgroźniejsze są Shahed 136 występujące pod fikcyjnym oznaczeniem rosyjskim Geran 2. Okazują się być one bronią niezwykle tanią i prostą w produkcji do masowego stosowania, co wywołuje sporo kłopotów dla obrony przeciwlotniczej, która zużywa na ich zestrzeliwanie znaczącą liczbę o wiele droższych rakiet kierowanych. Ale o sposobach ich niszczenia, napiszę oddzielnie.
Bądź na bieżąco z nowościami
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Śląski Klaster Lotniczy w celu przesyłania na mój adres e-mail newslettera.
Bądź na bieżąco z nowościami